Janusz WasylkowskiJeśli kochać, to tylko we LwowieKażdy powiada, że chce kochać. Prawdę natomiast mówiąc, nie tyle chce kochać, ile raczej chce być kochanym. I to przez kogoś młodego, pięknego i bogatego, a jeszcze na dodatek najlepiej z zagranicy, zwłaszcza zachodniej lub północnej. Stąd nieustające powodzenie biur matrymonialnych, szczególnie tych, które oferują dewizowych klientów, stąd burzliwe dzieje hochsztaplerów, oszustów i obrotnych naciągaczy matrymonialnych, a także kariery niektórych dziennikarzy, którzy na skrywanych ludzkich namiętnościach i marzeniach starali się, jak niejaki, późniejszy niedorzecznik prasowy naszego byłego rządu nierządu, zarobić swoje trzy grosze i trochę więcej. Ogłoszenia matrymonialne są łatwym łupem dla prześmiewców, za treść tych enucjacji redakcje czy biura nie biorą żadnej odpowiedzialności, a ludzie często prości, niekiedy głupi lub wręcz bezczelni wypisują swoje dyrdymały w naiwnej wierze, że ktoś je odbierze właściwie, odczyta jako prostotę myśli, stylu i prawości ich charakteru. Bóg z nimi! Często bowiem za tymi niezbyt rozsądnymi słowami kryją się ludzkie, niespełnione przez całe lata nadzieje, oczekiwania, tęsknoty, namiętności, skrywane dawniej pruderią i ochroną tzw. moralności publicznej, a dziś niemal w ekshibicjonistyczny sposób wystawiane na pokaz w oczekiwaniu na spodziewany odzew bratniej duszy (w obu aktualnie rozumianych znaczeniach tego słowa)... Rozmawiamy, piszemy jednak o Lwowie. Więc zainteresowało nas czasopismo Zew serca poświęcone sprawom matrymonialnym i tow. (reszta słowa nie zmieściła się na szpalcie pisma), którego redakcja i administracja mieściła się przy ul. Krótkiej 2. Kto pamięta tę zaiste krótką uliczkę ciągnącą się od ulicy Na Błonie (w 1937 r. bodajże przemienioną na Bronisława Pierackiego) do ulicy Króla Leszczyńskiego z wylotem na Gródecką przez jeszcze krótszą uliczkę Barską? Tu właśnie 1 września 1939 r. spadły pierwsze hitlerowskie bomby... Wróćmy do naszego czasopisma. Jest to numer 1 (Rok I) i prawdopodobnie jedyny, gdyż nie udało się znaleźć w żadnej bibliotece innego numeru. Brak daty. Przypadek czy celowy zamiar? Jako wydawca i redaktor odpowiedzialny figuruje Jan Hajdes. Pismo ma 16 stron druku, przy czym pierwsze 4 strony poświęcone są ogólnym rozważaniom na temat małżeństwa, a na dwóch ostatnich opublikowano drobne ciekawostki i informacje redakcyjne, m.in. o tym, że ogłoszenia matrymonialne i towarzyskie przyjmuje Redakcja od wszystkich bez różnicy wyznania i narodowości. W artykule Jakie powinno być małżeństwo czytamy: Ażeby małżeństwo było idealne muszą oboje małżonkowie wspólnymi siłami dążyć do tego, a przede wszystkim mąż. Mąż jest głową domu, on stara się dostarczyć potrzebnych środków na utrzymanie domu, o niego też opierają się wszelkie sprawy tyczące się rodziny. Mąż powinien przede wszystkim starać się poznać jak najdokładniej usposobienie żony i stosownie do tego postępować. Najczulszy i szczerze kochający swoją żonę mąż nie potrafi u tejże zdobyć sobie wzajemności, ani też należytego mu uszanowania, jeśli nie będzie umiał kierować nią w sposób delikatny, a jednak stanowczy. Żonie powinno się zdawać, że ona kieruje mężem, ponieważ jego łagodne obchodzenie się z żoną daje jej to złudzenie; w szczególności jest ona zupełnie pod wpływem swego męża. (...) ...główna sprężyna szczęścia rodzinnego leży w postępowaniu męża wobec żony. Tu chodzi o to, czy dany mąż będzie umiał (że tak powiem) własną żonę sobie wychować. Jest to trudne zadanie. Tu nie jest głównym warunkiem ta okoliczność, ażeby umieć kierować kapryśną żoną, lecz najważniejszym punktem kulminacyjnym jest to, ażeby umieć nad samym sobą zapanować, ponieważ walka z samym sobą jest najtrudniejsza na świecie. (...) Nie myślcie moi kochani czytelnicy i czytelniczki, że powyższe wskazówki i objaśnienia dotyczą jedynie mężczyzn, a Panie żoneczki chciałyby tanim kosztem wszystkie domowe ciężary złożyć na barki swych biednych mężów, nie dołożyć ani jednej cegiełki do zbudowania własnego szczęścia, to byłoby nielogicznem i niesprawiedliwem. Żonie jako duszy szczęścia domowego przypada kto wie czy nie większy zaszczyt w udziale współpracy w tym szczęściu. Żona powinna być właściwie tym aniołem stróżem, który swoją zapobiegliwością i łagodnością potrafi niejedno nieszczęście od rodziny odwrócić. Nie raz przychodzi mąż do domu spracowany, nie w humorze, głodny — a może (co się bardzo często zdarza) miał jakieś nieprzyjemności w swoim zawodzie, więc nie jest w usposobieniu do miłego przywitania się, a może czasem nawet na jakieś błahe zapytanie się żony o to lub owo odburknie dość szorstko, w takim wypadku powinna już żona zapanować nad sobą i nie odwzajemniać się szorstkością, aby uniknąć niepotrzebnej sprzeczki. Najciekawsze są jednak inseraty. Są one także odbiciem poglądów danej epoki, sytuacji społecznej, poglądów na małżeństwo i szczęście rodzinne, a także wzajemnych, sprzecznych często, jak się okaże, oczekiwań. Dodatkowej pikantności dodaje niektórym ogłoszeniom niewłaściwa interpunkcja lub jej brak, dzięki czemu jesteśmy świadkami swoistych lapsusów językowych i pokrętnej logiki. Być może zawiniła tu korekta lub jej brak w pismach tego typu, gdzie redaktor naczelny był właścicielem jednocześnie, głównym księgowym i kasjerem, a funkcja korektora nie mieściła się, na ogół w jego budżecie. No to posłuchajmy: Piękny mężczyzna, szofer lat 30 religia rzym.kat. ożeni się z panną inteligentną do lat 25, pięknie zbudowaną, przystojną blondynką, która obecnie wyjeżdża do Ameryki lub Peru. Ten to miał wymagania! Ameryka w ówczesnym rozumieniu to oczywiście nie cały kontynent tylko Stany Zjednoczone, dlaczego jednak wchodziło w rachubę także Peru? Akurat Peru? Kawaler kwalifikowany krawiec męski z długoletnią praktyką lat 32, brunet przystojny, miłej powierzchowności, szlachetnego serca bez nałogów, posiadający własny warsztat, 2 morgi pola w tem znaczną część gotówki. Z braku bliższej znajomości szukam tą drogą panienkę niekoniecznie bogatą, tylko pracowitą, moralną, łagodnego usposobienia i dobrego serca. Ładnie to brzmi: kawaler kwalifikowany... I te 2 morgi, w których jest gotówka... Ale ten chociaż nie żąda dużego posagu, a inni... Kawaler lat 34 polak, bez nałogów, posiada dożywotnią rentę i koncesję, ożeni się z panną, młodą wdową lub rozwódką, która pomoże do uruchomienia przedsiębiorstwa handlowego. Kupiec z branży węglowej i drzewnej wyznania mojżeszowego lat 28, niezależny, rozwiedziony nie z własnej winy po 2-miesięcznym pożyciu, pragnie poślubić kobietę z familii magistra lub lekarkę (w tym przypadku posag obojętny) ewentualnie kobietę o średnim wykształceniu muzykalną z większym posagiem. Mam własny dom. Ciekawe? Lekarka czy pani z familii magistra (pewnie ogłoszeniodawca miał na myśli magistra farmacji) nie musi być muzykalna, a ta bez wykształcenia musi i w dodatku powinna mieć posag... Seperowany nie z własnej winy Ukrainiec, bezdzietny lat 35, dobrego usposobienia, cichy, bez żadnych nałogów, miłujący święty spokój, z zawodu kupiec zbożowy, zdolny do wszelkiej pracy handlowej i ziemskiej o wykształceniu 3 klas wydz. posiadający pewną gotówkę. Bardzo chętnie reflektuje tą drogą na pannę, wdowę lub seperowaną, może być z dzieckiem od lat 18-42. Czy panna z 42-letnim dzieckiem miałaby w tym przypadku szansę? Profesor żyd kawaler miody, pozna pannę żydówkę z dobrego i uczciwego domu posiadającą 5000 dolarów. Mam lat 28, urzędnik pocztowy, wzrost 1.70, mówią wszyscy, że jest bardzo ładny. Majątku lub gotówki nie posiadam. Władam językami pol., niem., rusk. i żyd. w słowie i piśmie. Pragnę ożenić się do dobrego prosperującego interesu lub t.p. Narodowość obojętna. Jestem postępowym. Jacy to zdolni ludzie w tym Lwowie mieszkali, cztery języki w mowie i piśmie znali, pieniędzy nie mieli to prawda, a przy dobrym interesie narodowość współpartnerki nie odgrywała już dla nich żadnej roli. Prawdziwi postępowcy, to znaczy postępujący z gotówką... Kawaler lat 30, szatyn wysoki, posiada 100 morgowy folwarczek, chętnie poślubi za temże pośrednictwem pannę mającą posag, najchętniej gotówkę 30.000 Zł, (blondynka lub szatynka) nie robi różnicy. Kawaler lat 30, religji mojż. wzrost średni, szatyn artysta malarz, wykształcenie średnie, pragnie poznać pannę lat 20-25 żydówkę przystojną, inteligentną, średniego wzrostu, wykształconą, posag od 1500 do 2.000 dol. amer. lub dobrze prosperujący interes. Kawaler lat 38, urzędnik bankowy, inteligentny, prawego charakteru bez żadnych nałogów, obecnie na emeryturze, prowadzi własne przedsiębiorstwo dające ok. 1.000 zł. dochodu miesięcznego. Pragnie poznać w celu matrymonialnym osobę również o podobnych zaletach. Wiek, religja obojętna. Hm? O podobnych zaletach? Czy dana panienka ma być też bez nałogów, czy na emeryturze, czy też mieć własne przedsiębiorstwo? Pewnie głównie o to ostatnie chodziło... Młody Inż. chemik, poszukuje pannę szlachetną, posiadającą parę tysięcy dolarów — w celu otworzenia warsztatu pracy. A teraz poważniejsza oferta: Wdowiec lat 36, rzym.kat. przystojny, zdrów, bez nałogów wykształcenie średnie na posadzie z poborami V. st. sł. posiada majątek na przeszło 300.000 zł. Reflektuje na kobietę nadającą się do życia małżeńskiego pannę lub wdowę do lat 40, posiadającą podobne zalety i majątek nieruchomy lub w gotówce 100.000 zł, t.j. 1/3 część z tegoż co ja posiadam. No cóż, dla tego pana do życia małżeńskiego nadawała się kobieta ze 100-ma tysiącami złotych, można więc mówić o złotym pożyciu małżeńskim... Kawaler lat 25 na stałej rządowej posadzie blondyn łagodnego charakteru, dobrze się prezentujący, pozna pannę do lat 25, posiadającą 2.000 dolarów do ukończenia domu piętrowego. Młodzieniec inteligentny prawego charakteru wykształcony (ukończył 4 gimn. 2 lata akademji handlowej i kurs handlowy) izraelita lat 22. pozna piękną i bogatą pannę córkę kupca lub przemysłowca do lat 18., której ojciec oddałby mu współpracę w przedsiębiorstwie i dopomógiby materialnie do pożądanej egzystencji lub do wyjazdu do Ameryki lub zagranicę. No właśnie, kiedy dolary były w obiegu bardziej poszukiwane od złotówek, to Ameryka nie była nawet zagranicą... Notabene nasz oferant nie pisze dyskretnie czy do owej Ameryki wyjechać chciałby z żoną czy też raczej sam... Są jednak i inne ogłoszenia, w których względy finansowe nie odgrywają najważniejszej roli, trzeba jednak przyznać, że są one w mniejszości: Kawaler lat 25, rzym.kat wzrost średni, brunet z zawodu rzemieślnik z dobrą pensją pragnie poznać pannę do lat 25 znającą język polski i niemiecki, może być biedna, żeby tylko miała upodobania do sportu”. Profesor Ukrainiec lat 26, poślubi młodą pannę pod każdym względem wzorową. W tym ostatnim przypadku interpretacja tego ogłoszenia, a raczej wymagań pana profesora (gimnazjalnego zapewne) mogła być nader szeroka. Może właśnie o to chodziło? Oddajmy jednak wreszcie głos stronie przeciwnej. Zobaczymy, co lwowskie damy miały do zaoferowania i jakie one stawiały warunki: Przystojna szykowna, dobrze zbudowana panna na dobrej posadzie nie biedna a młoda jak jagoda, pragnie uszczęśliwić tego, kto będzie sprytny i znajdzie właściwy klucz do pokornego, lecz bardzo ostrożnego Jej serduszka. A więc ciekawa jestem, czy się w Polsce znajdzie taki sprytny kotek, by chwyci tą myszkę z poza płotek. No i proszę... Sam bym się dał złapać na taką koteczkę... Wszyscy trąbią w świata trąbę, że “Zew Serca” najsumienniej kojarzy. A tak chcąc się przekonać zwracam się do kandydatów tamże zgłaszających się iżby mnie porwali. Kto jestem i jakie zasoby materialne posiadam tego nie opiszę, by znać zamiast mię, nie porwano. Odważni mogą kierować of do “Zew Serca”. W końcówce ogłoszenia coś tam chyba się pokiełbasiło, ale sprawa wyglądała arcyciekawie. Tajemnicza osóbka z pewnością zebrała sporą pakę ofert. Jestem panną w latach 35 wesołą niebrzydką do tego czasu przebierałam, lecz żem tu na prowincji nic nie wy brała gdy ź tęskniłam za miastem. Z powodu braku znajomości tęsknoty swej nie mogę uspokoić, jednak nadzieja zabłysła w sercu dowiedziawszy się, o pojawieniu tak wspaniałego i cennego pisma jak Zew Serca; to też z całym zaufaniem kieruję się do tego, słysząc wiele dobrego o tem czasopiśmie i żywię silną nadzieję że Zew Serca ugasi me pragnienie przez sumienne pośrednictwo. Poszukuję dobrego męża na stanowisku lub gospodarza. Ciekawostka. Jest to jednocześnie i ogłoszenie i reklama pisma, w dodatku tak wyglądająca jakby to pismo już od jakiegoś czasu wychodziło, a nie było pierwszym numerem... Panna lat 18 wyzn. grec. kat. młodziutka, nadzwyczaj szykowna, wesoła sympatyczna posiada 3000 dol. z powodu braku znajomości pragnie tą drogą wyjść za mąż lecz tylko za Ukraińca na stanowisku państwowem jak listonosz lub funkcjonariusz M.K.E. najchętniej kolejowy. Tak, tak, były to czasy, gdy listonosze, tramwajarze i kolejarze byli w cenie, nie to co dzisiaj... Dowiedziałam się ostatnio o mojej tak miłej i pięknej fizognomji (proszę nie poprawiać — uwaga J.W.) — otóż jestem silna brunetka, dobrze zbudowana o błękitnych jasnych oczach licząca lat 19, więc chcę skorzystać z tej okazji i tą drogą nawiązać korespondencję z sympatycznym panem na dobrem stanowisku we wieku od lat 28-30. Przemysłowcy i urzędnicy mile widziani. Sympatyczna blondynka lat 22 krawczyni bez mętnej przeszłości pragnie tą drogą z braku znajomości poznać towarzysza życia. Bogata panna młoda żydówka niezależna, przytem nadzwyczaj inteligentna miła już na wejrzeniu, chętnie tą drogą poznałaby mężczyznę do dobrem stanowisku lub prowadzącego dobry swój interes, któryby można po włożeniu mej poważnej gotówki powiększyć na wyższą skalę. To rozumiem! I miła na wejrzeniu i z poważną gotówką. Też pewnie nie narzekała na brak ofert. Czy wybrała? Bywały i skromniejsze oferty: Panna żyd. l. 18. dobra krawczyni pełnej tuszy posiada 200 dol. poślubi kawalera do lat 30 żyda kupca. Panna lat 23 ukr. na stanowisku pięknie zbudowana posiada 5 morgów ziemi, i gotówki 500 dol. chętnie wyjdzie za szlachetnego męszczyznę. Tak właśnie: za “męszczyznę”... Panna żydówka l. 24 szatynka tęgiej tuszy, posiadająca 300 dolarów wyjdzie zamąż za kupca do lat 35. Niektóre panie nie mówią o posiadanych dolarach, ale też mają swoje wymagania, jak na przykład ta: Jestem elegancką, wzrost średni nadzwyczaj muzykalną. Reflektuję na męża od lat 40-60. Ziemianina, adwokata, inżyniera, generała lub wykształconego urzędnika na Wysokiem stanowisku. No proszę, nawet pułkownik był zupełnie bez szans, nie mówiąc już o majorze... Jestem separowana nie z własnej winy. Jestem energiczna kupcowa nadająca się do każdej branży. Mam lat 50 lecz silna i zdrowa bez siwego włosa posiadam majątek na kilka tysięcy zł. Poznam chętnie mężczyznę bez nałogu na stanowisku lub materialnie niezależnego od 50-60 lat. O zdrowiu mówią też i inne inseraty: Panna lat 17 mila i zdrowa jak ryba i oszczędna gospodyni z powodu braku znajomości pragnie za pośrednictwem Zew Serca wyjść za mąż posiada 600 dol.” I na koniec jeszcze jedna swego rodzaju krypto-reklama czasopisma: Słyszałam że Czasopismo Zew Serca jest naj sumienniejsze i najskuteczniejsze w sprawach matrymonialnych to też jako siedemnastoletnia niedoświadczona Panna Polka posiadająca 12.000 dol. zwracam się do P.T. Redaktora tegoż czasopisma o łaskawe wydanie mnie zamąż. Za kogo i jak, to pozostawiam P. T. Redaktorowi “Zew Serca” jako opiekunowi wybranemu przezemnie. Wystarczy. Uśmialiśmy się czytając te ogłoszenia, ale i może wzruszyliśmy się trochę. Zawsze są ludzie, którzy poszukują bratniego serca, choćby za pieniądze, choćby przez biura i gazety matrymonialne. Zmieniają się epoki historyczne, ustroje społeczne, ale ludzkie sprawy są nadal takie same i takie same kłopoty, i takie same nadzieje... |
ч
|